W październiku 2015 po namowie przyjaciół wybraliśmy się na spacer do schroniska w Gaju wyprowadzić mieszkające tam pieski.
Strasznie nam się podobało, że to schronisko jest bardzo otwarte i zachęca do zapoznawania się z psimi mieszkańcami. Ale szczerze mówiąc, bardzo bałam się tej wizyty bo jako wrażliwiec na psie historie myślałam, że zwyczajnie, emocjonalnie nie dam rady… ale dałam!
I w pierwszej klatce zaraz po wejściu spotkaliśmy Bobiego! Tak miał na imię w schronisku, mieszkał tam już rok, miał wtedy 10 lat i średnie szanse jako senior na adopcje.
Mimo ciężkiej historii za sobą, tak strasznie cieszył się na widok ludzi! No i wpadliśmy po uszy:) W listopadzie już mieszkał z nami! :) Bobi miał 10 lat, a ja 10 lat pracy na etacie za sobą i tak niby miało być dalej. Dobra praca, dobra płaca, stabilnie to czego chcieć więcej? No właśnie?! :)